Feeds:
Wpisy
Komentarze

Posts Tagged ‘skarland’

Jeszcze nie tak dawno Jego Królewska Wysokość Norbert de Catalan ogłosił, że dalszy brak aktywności obywateli w ciągu najbliższych kilku miesięcy doprowadzi do oficjalnej likwidacji państwa skarlandzkiego. Obecnie Skarland tętni życiem, rywalizując o miano najaktywniejszego państwa kontynentu z Nordią, a bez wątpienia przewyższając ją pod względem liczby aktywnych mieszkańców. Jednocześnie wydaje się, że reguła zgodnie z która Skarland żyje dzięki konfliktom się potwierdza. Pytanie brzmi: jaka przyszłość czeka Skarland?

Mimo wszelkich, nieważne jak poważnych zatargów, trzeba przyznać, że odrodzenie każdego państwa cieszy, bo jest sygnałem, że w dzisiejszych czasach da się jeszcze coś budować w oparciu o współpracę dla dobra jednego państwa, zamiast dzielić się z powodu mieszkańców, z których każdy marzy o własnym państwie i własnej koronie, wysadzanej możliwie największą liczbą kamieni szlachetnych. Fakt, że Skarlandowi udało się zebrać znaczne grono aktywnych obywateli jest dobrym sygnałem, jednak nadal pozostaje pytanie, czy jest to trwała zmiana. Wystarczy spojrzeć na to, że jeszcze nie dawno hiperaktywne Niderlandy obecnie niemal zamarły z dnia na dzień, mimo niezachwianej pewności siebie. Skarland znajduje się w podobnej sytuacji, jako że w pewnym sensie zaczyna od początku, dlatego uważam za zasadne przyjęcie tu zwyczajowej, 3-miesięcznej cezury, jako testu na trwałość zmian w aktywności skarlandzkiego społeczeństwa.

Jednakże siadając do napisania tego artykułu miałem na celu rozważenie tego, co może czekać Skarland w najbliższej przyszłości przy założeniu, że jednak przetrwa. Przede wszystkim zdumiewająca jest pozycja skarlandzkiego monarchy. Jest on nie tylko, jak przyjęło się uznawać w demoliberalnych systemach koronowanych demokracji, królem panującym, lecz nie rządzącym, ale jest wręcz więźniem własnych poddanych, którzy zanegowali konstytucyjną dziedziczność tronu nie przeprowadzając proklamacji przed Kortezami oraz jawnie buntując się przeciw królowi i wypowiadając mu posłuszeństwo, ustanawiając przy tym regencję wbrew przepisom konstytucji. [1]

Z drugiej strony można zrozumieć rozgoryczenie Skarlandczyków, biorąc pod uwagę kogo abdykujący monarcha wyznaczył na swojego następcę. Jego Królewska Mość Manuel I, de iure król Skarlandu jest to bowiem nowa tożsamość Fadersa ad Vankavig, osoby o bogatej mikronacyjnej przeszłości, w tym kriminalnej. Znany jest między innymi z tego, że udziela się jednocześnie w innych państwach obecnie, o ile nam wiadomo, jest to Ciprofloksja), a także ma w zwyczaju zakładania tworów państwopodobnych, których celem jest samo ich powstanie. Wydaje się również, że nie przypadł do gustu także Norbertowi de Catalan, który dotychczas zakulisowo, a w czasie faktycznego bezkrólewia jawnie, sprawuje władzę w Skarlandzie.

To co nas, Nordyjczyków, może w tym wszystkim interesować to odpowiedź na pytanie, jak potoczą się losy Skarlandu na arenie międzynarodowej. Hipotetyczna proklamacja Manuela I rodzi pytanie o przyszłość i tak wiszących na włosku relacji nordyjsko-skarlandzkich [2] Z jednej strony, jako były obywatel nordyjski wygnany za działalność antypaństwową nie powinien przyczynić się do poprawy tych relacji, aczkolwiek nie wykazuje obecnie żadnych jawnie antynordyjskich postaw, co pozwala sądzić, że przynajmniej nie będzie dążył do zaogniania konfliktu. Gdyby na tronie zasiadł ponownie Norbert I (co byłoby dla Skarlandu najlogiczniejszym wyjściem z całej sytuacji, choć najwyraźniej bezprawnym) niemal na pewno można byłoby spodziewać się skrajnie antynordyjskiej postawy, tak samo jak w stosunku do większości państw kontynentu. Każda inna opcja wydaje się mało prawdopodobna, prócz rozpadu państwa, które skończyłoby się najpewniej szybkim upadkiem, ponieważ żaden region autonomiczny nie przetrwałby samodzielnie.

Ostatecznie czas pokaże do czego doprowadzi ten wybuch aktywności i czy będzie to nowy początek państwa, które już dawno wpisało się w polityczną mapę mikroświata, czy też będzie to tragiczny koniec monarchii Catalanów poprzedzony wielką wrzawą.

_______________

[1] Nie udało nam się znaleźć wśród ostatnio wydanych aktów prawnych żadnego, który ustanawiałby regencję. Ponadto art. 29. ust. 5 Konstytucji Królestwa Skarlandu przewiduje, że następca tronu obejmuje władzę bezpośrednio po abdykacji króla. Pozwolimy sobie przy tym nadmienić, że nie udało nam się znaleźć żadnej adnotacji, by była to konstytucja uchylona, jednak dotychczasowe doświadczenie ze skarlandzkim system prawnym wskazuje, że nie przywiązuje się tam wagi do tych spraw i choć innej konstytucji nie znaleźliśmy istnieje możliwość, że pozostajemy w błędzie co do obowiązującej ustawy zasadniczej.

[2] Zarówno zachowanie skarlandzkich władz wobec sąsiadów w świetle obrad nad współdziałaniem państw kontynentu, jak też trwająca okupacja Østvårlandu sprawia, że każde kolejne, podobne działanie Skarlandu przybliża Vårland do otwartego konfliktu.

Read Full Post »

Kongres Vårlandu – nareszcie koniec?

Wszystko wskazuje na to, że ciągnący się miesiącami Kongres ma szansę zakończyć się w najbliższym czasie. Istotnym wydarzeniem jest przyjęcie II Konwencji Vårlandzkiej, która zastąpi poprzednią tym samym uściślając warunki zajmowania ziem niczyich oraz precyzując metody współpracy państw kontynentu w tej sprawie. Dokument zostanie przyjęty, gdy podpiszą go wszystkie zainteresowane państwa. W tej chwili wiadomo na pewno, że ratyfikacji odmówił Skarland.

Państwa biorące udział w spotkaniu podpiszą jeszcze jeden dokument, będący wspólną deklaracją. Mowa o Akcie Końcowym Kongresu Vårlandu. Również w tym wypadku Skarland odmówił złożenia podpisu, ponieważ art. 2. odnosi się do przestrzegania przepisów Konwencji, czego Królestwo Skarlandu nie jest w stanie ze swojej strony zagwarantować.

ZA: I Kongres Vårlandu dobiega końca

Read Full Post »

Sądownictwo korespondencyjne

Decyduję się na napisanie tego artykułu nie tyle z chęci zemsty (która z pewnością byłaby uzasadniona), ale poinformowania opinii publicznej o tym, jak wygląda sprawiedliwość w Skarlandzie, mając nadzieję, że mieszkańcy mikroświata będą mogli dzięki temu sami ocenić, czy to Skarland faktycznie jest tym poszkodowanym, biednym państwem, na które nieudolnie próbuje się kreować.

Otóż, być może drodzy Czytelnicy zapoznali się z treścią jednego z artykułów w skarlandzkiej prasie brukowej, jeśli nie odsyłam do tegoż tekstu (spod której zresztą w ramach powszechnej w Skarlandzie wolności słowa, przysługującej wszystkim przedstawicielom dynastii de Catalan, usunięto komentarze mój i JKMości Meisande z Samundy) – http://elreino.wordpress.com/2012/05/26/benzyna-zapalki-ambasada-polondzka/.

W tymże artykule autor, Norbert de Catalan, raczył nazwać mnie „kretynem.” W pewnych kręgach uznawane jest to za obraźliwe (w jakich kręgach obraca się autor wspomnianego artykułu trudno mi stwierdzić), dlatego też, mając dość ciągłej kampanii medialnej przeciw Nordii postanowiłem udać się do skarlandzkiego sądu w celu dochodzenia sprawiedliwości. Ku mojemu zdziwieniu drzwi sądu były dla mnie zamknięte. Polecono mi złożyć wniosek do prokuratury, również zamkniętej, co uczyniłem za pośrednictwem pani Marii Velazques.

Wtedy „do akcji” wkroczył pan de Catalan, który pod wnioskiem przedstawił się jako Prokurator Generalny i Sędzia jednocześnie (sic!), stwierdzając, że nie on będzie sądził w ewentualnym procesie (choć nie przeszkodziło mu to w prowadzeniu śledztwa). Jednocześnie raczył odpowiedzieć na moje zarzuty swoimi własnymi (mimo, że sam później stwierdził, iż nie podlegam skarlandzkiemu prawu).

Kolejny wypowiedział się eks-król Francji Octavien de Catalan, który, z sobie tylko wiadomych przyczyn zaczął tłumaczyć prokuraturze dlaczego wniosek należy odrzucić. Na pytanie, dlaczego wypowiada się osoba niezwiązana ze sprawą odpowiedział Norbert de Catalan słowami, że w tej sprawie więc każdy może się wypowiedzieć(sic! x2).

Później prokurator oświadczył, że wniosek odrzuca z powodów formalnych, ponieważ kodeks karny na który się powoływałem już nie obowiązuje, teraz Skarland ma nowy kodeks. To dziwne, bo innego kodeksu nie zauważyłem (znając Skarland zapewne nie ma na nim podpisu królewskiego, żeby w razie konieczności można było powiedzieć, że kodeks jednak nie obowiązuje), w dodatku ten, na który się powołałem, znajdował się w oficjalnym dzienniku praw i nie posiadał żadnej adnotacji o tym, by był uchylony choćby w części.

Na protest p. Marii Velazques prokurator wydał nowe postanowienie, w którym po raz drugi odrzucił wniosek, tym razem decydując się na ukazanie iż zarzuty są bezzasadne. I tak:

1) zarzut o działanie przeciw pokojowi uznał za bezzasadny, ponieważ agresywna działalność bojówkarska, jak i kampania antynordyjska w mediach, to tylko wyrażanie swoich poglądów – w sumie, zarzut był nieco naciągany, więc tu mogę przyznać rację

2) zarzut o usiłowanie popełnienia przestępstw przeciw mieniu i dokumentom wartościowym oddalono ze względu na to, iż do przestępstwa nie doszło – słowo usiłowanie to widać dla prokuratury czysta abstrakcja

3) zarzut zniesławienia oddalono również, ponieważ nie podlegam prawu skarlandzkiemu – mimo, że potencjalne przestępstwo popełnił pan Norbert de Catalan, nie ja.

Wobec takiej komedii zdecydowałem się zaniechać dalszych działań na drodze prawnej, mam natomiast nadzieję, że po części dzięki temu artykułowi sprawiedliwości stanie się zadość, ponieważ opinia publiczna zobaczy jak Skarland prowadzi procesy przeciw wrogom narodu, jako że jest to najwyraźniej jedyny sposób dochodzenia sprawiedliwości jaki mogę wykorzystać. Pozostaje mi tylko życzyć, by nikt z szanownych Czytelników nigdy nie musiał stawać przed skarlandzim sądem.

Read Full Post »

Kongres w oparach absurdu

Od kilku dni w Rzeczpospolitej Obojga Narodów trwa Kongres Vårlandu. Do Warszawy zjechały głowy państw i dyplomaci ze wszystkich krajów kontynentu, by obradować nad problemami, jakie dotyczą przyszłości regionu. Między innymi miały być rozwiązane takie kwestie jak konflikt wokół sprawy Agurii i wypracowanie nowej formuły działania w sprawie umieszczania nowych państw na obszarze kontynentu.

Póki co udało się poruszyć wiele kwestii, nie koniecznie związanych z istotą problemów, natomiast sam Kongres wydaje się przybierać formę klubu dyskusyjnego. Nie ustalono ani jednego konkretnego „punktu zaczepienia”, wokół którego można by budować rozwiązanie którejkolwiek z kwestii i do tego najwyraźniej jeszcze daleko. Zamiast tego Kongres powoli staje się przedsięwzięciem coraz mniej poważnym…

Najpierw okazało się, że, zgodnie z danymi podanymi w El Reino[1], Aguria odmówiła udziału ze względu na wrogie nastawienie państw Vårlandu do Królestwa. Sam Król Agurii stwierdził, że jego obecność na Kongresie jest bezzasadna, bo starania o dołączenie do Wspólnoty Waarlandzkiej nie znajdują obecnie poparcia u żadnego z państw kontynentu.[2] Warto w tym miejscu zauważyć, że sprawa Agurii była bodźcem do zwołania Kongresu i jednym z głównych problemów.

Jednak w tej samej wypowiedzi król zapowiedział wysłanie swojego delegata, którym mianował obywatela RON, który porzuciwszy swoje urzędy w Rzeczpospolitej wymknął się z kraju, po czym wrócił oznajmiając, że jest delegatem Agurii. Nie dziwi więc reakcja monarchy RON, który zawiesił w prawach rzeczonego obywatela, na co ten się śmiertelnie obraził i zrzekł obywatelstwa.

Następnie JKW Norbert de Catalan raczył stwierdzić, że Nordia i Wielka Polondia zapewne zbyt łatwo dostały się na kontynent, skoro teraz ośmielają się (ot, barbarzyńcy, jak oni mogą!) krytykować zachowanie Agurii, nie wspominając już o zbrodni nie udzielenia poparcia staraniom tegoż państwa o ulokowanie na kontynencie. Wątek w podobnym tonie kontynuował JE Henryk Horoch, wspomniany delegat Agurii, stwierdzając, że Obecna polityka państw Vaarlandu skutecznie odstrasza wszystkie nowe nacje. Aguria jest tego dobitnym przykładem. (…) Aż dziw, że tak długo zabiegali o dołączenie do wspólnoty, inni znacznie szybciej sobie odpuszczali. Niestety, Ekscelencja Horoch nie wyjaśnił kim są te wszystkie nacje ani inni, szczególnie, że do tej pory raczej problemów ze znalezieniem swojego miejsca na kontynencie nie było.

Później dopuścił się słownego ataku na Nordię, stwierdzając, że czyhamy na niepodległość Agurii (jakbyśmy nie mieli niczego lepszego do roboty…), tak samo jak zrobiliśmy z Czarnym Krajem (co ma piernik do wiatraka niestety nie udało nam się ustalić – może komuś się wydawało, że Czarny Kraj starał się o miejsce na mapie, a tu z otchłani wynurzył się demon, Nordią zwany, i mikronację pożarł?).

Dalej, Ekscelencja próbował wmówić, że nowe położenia Agurii jest odległe od Vårlandu o ok. 600km, mimo że według wszelkich wyliczeń wychodzi mniej więcej połowa tego dystansu, a i tak dobry obyczaj (przynajmniej tak długo jak mapa O’Rhady była wydawana) wymagał zapytania najbliższych sąsiadów o zgodę.

Z kolei JKW de Catalan zaczął przekonywać (co czynił już od dawna, choćby w Nordii), że uchwalona niegdyś Konwencja Vårlandzka w Skarlandzie nie obowiązuje, ponieważ Skarland ją wypowiedział. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że żadne z państw-sygnatariuszy nie zostało o tym nigdy poinformowane (a przynajmniej nikt nie zdawał sobie z tego sprawy), co więcej, rzeczona Konwencja zwyczajnie… nie przewiduje możliwości jej wypowiedzenia. Kiedy jednak delegaci zwrócili na to uwagę okazało się, że to nie jest żaden problem dla Skarlandu. Dziwnym zbiegiem okoliczności nagle odkryto, że Skarland nigdy nie ratyfikował Konwencji, bo nie ma na niej podpisu królewskiego. Zdumiewające, jak drobne niedociągnięcia potrafią wyciągnąć z opresji, prawda?

Miejmy nadzieję, że z czasem Kongres doprowadzi do jakichś sensownych ustaleń, a atmosfera absurdu ustąpi miejsca powadze należnej spotkaniu przywódców państw.

[1] I Kongres Vaarlandu [w:] http://elreino.wordpress.com/2012/05/14/i-kongres-vaarlandu/.

[2] Zaproszenie na I Kongres Vaarlandu [w:] http://www.aguria.pun.pl/viewtopic.php?id=519, zachowano oryginalną pisownię.

Read Full Post »

Prezentujemy wam, drodzy Czytelnicy, kolejny dział naszego pisma i jego pierwszą odsłonę. Mamy nadzieję, że dział ten w przyszłości się rozwinie, a być może zechcą na jego łamach pisać również inni obywatele nordyjscy, prezentując światu swoje opinie.

 

Stara szkoła w odwrocie?

 

W życiu nie przyszłoby mi do głowy, że przyjdzie mi wypowiadać się w tonie, który zwykle rezerwuje się dla austro-węgierskiego monarchy, świadomie czy też nie pretendującego w moich oczach do miana pierwszego konserwatysty mikroświata, szczególnie jeśli chodzi o kwestie życia dworskiego czy etykiety. Jednak widocznie to królowanie ma na mnie spory wpływ, bo dziś mnie przypada stanąć w obronie mikronacyjnego Starego Ładu, co też z chęcią czynię.

 

Pamiętam nerwowe oczekiwania na reakcję mikroświata tuż po prezentacji Nordii na Forum Mikronacji i wielką radość, kiedy ku mojemu zaskoczeniu zostaliśmy przyjęci nadzwyczaj ciepło i serdecznie. Bynajmniej nie oznaczało to dla nas i naszej ojczyzny wejścia do jakiejś wspólnoty równych wśród równych. Był to początek drogi do uznania na arenie międzynarodowej, ugruntowania swojej pozycji, uznania za integralną część polskiego mikroświata.

 

Piszę o tym w kontekście ostatnich wydarzeń, jakie spowodowały niemałą burzę na Vårlandzie, którą ja na pewnej płaszczyźnie postrzegam jako starcie starego i nowego porządku. Mam tu oczywiście na myśli sprawę Królestwa Agurii i kontrowersji, jakie wywołał król-senior Skarlandu, JKW Norbert I, publikując prywatną mapę kontynentu, na której wyspa agurska (Manta) została zaliczona do naszego lądu. Uznanie tej mapy za oddającą stan rzeczywisty stanowiłoby, w oczach nie tylko nordyjskich, naruszenie przepisów Konwencji Vårlandzkiej regulujących kwestię zajmowania ziem niczyich.

 

Podniesiono przy tym argument, że nie można tego traktować jako złamanie rzeczonego przepisu, gdyż Aguria została ulokowana nie na już istniejącej ziemi, ale na nowo stworzonej, więc nie można tego uznać za ziemię niczyją. Strona nordyjska odpierając to stanowisko stwierdziła, że zgodnie z jakąkolwiek logiką nie da się zająć czegoś, czego nie ma. Oznacza to, że aby ulokować Agurię należało najpierw stworzyć wyspę, na której zostanie ona umieszczona. W takim razie Manta stała się ziemią niczyją (choćby i na moment) przed jej aneksją przez Królestwo Agurii.

 

Dużo wcześniej Aguria przysłała do Nordii poselstwo ubiegając się o traktat uznaniowy. Nordia uznała za stosowne, zgodnie z prawem przysługującym suwerennemu państwu, wstrzymać się od zawarcia takiej umowy międzynarodowej. Niestety skutkiem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności dodatkowe wyjaśnienia i związane z tym oficjalne oświadczenie władz nordyjskich nie ukazało się, co Aguria potraktowała jako oznakę lekceważenia. Musimy tutaj poddać się samokrytyce i przyznać, że faktycznie zawiniliśmy choć niekoniecznie celowo. Uważam jednak, że sporo racji miał nasz Prokurator Generalny, Olaf Ingvarson Äktenskap zwracając uwagę, że zamiast strzelać focha, lepszym wyjściem było delikatnie o sobie przypomnieć, co niewątpliwie zostałoby przez władze nordyjskie odnotowane i natychmiast moglibyśmy zareagować.

 

Myślę, że problem nakreśliłem w sposób wystarczający dla celów tego artykułu i mogę przejść do sedna sprawy, wyjaśniając co takiego mnie w tym wszystkim martwi. Otóż, jest to coraz powszechniejsze wśród nowo powstających mikronacji, a obserwowane od dość dawna, podejście do dyplomacji, które nosi miejscami znamiona roszczeniowego. Podejście, które zakłada, że zwracając się w jakiejś sprawie do innej mikronacji powinno się uzyskać odpowiedź pozytywną, w przeciwnym razie wywołuje to falę złości i krytyki pod adresem tejże mikronacji, czy też (jak ma to miejsce w przypadku Nordii obecnie), że dana mikronacja kiedyś dokonała czegoś inaczej, łatwiej czy w jakiś inny sposób, który zdaniem oskarżających miałby wymuszać analogiczne zachowanie w stosunku do ich kraju.

 

Pozwolę sobie znowu przywołać przykład naszego państwa z początkowego okresu. Faktem jest, że trudno stwierdzić jakieś większe trudności w kontaktach dyplomatycznych czy też przy zajmowaniu miejsca na mapie, niemniej Nordia prowadziła dość rozważną, umiarkowaną politykę zagraniczną, starając się trzymać niepisanych reguł mikronacyjnej dyplomacji. Myślę, że w tym stosunkowa łatwość w osiąganiu naszych celów.

 

Nie twierdzę w żadnym razie, że Aguria postępuje inaczej, mam tu na myśli raczej reakcje na niepowodzenia i, jak mi się wydaje, brak zrozumienia pewnych faktów. Jak już wcześniej wspomniałem, Nordia ma pełne prawo by odmówić uznania danego państwa czy też jego lokacji na mapie i jest rzeczą niezrozumiałą złość obywateli Agurii (w tym osób na stanowiskach państwowych) i ich komentarze pod naszym adresem.

 

Skupiając się przede wszystkim na głównym problemie – sprawie mapy (bo fakt, iż nie zdecydowaliśmy się na traktat nie stanowił żadnego większego kłopotu) – należy zauważyć, że Nordia podjęła jedyną słuszną decyzję, jaką podjąć mogła. Stanęła w obronie ładu, którego sama zobowiązała się przestrzegać i chronić. W naszych oczach fakt, że próbowano umieścić na mapie Królestwo Agurii przy zgodzie dwóch państw (co stanowi co najwyżej połowę, a nie wymaganą większość) stanowiłby próbę złamania postanowień Konwencji lub przynajmniej próbę jej obejścia.

 

Nie powinna więc dziwić nasza deklaracja, że uznać takiej mapy nie możemy i będziemy postrzegać jako złamanie postanowień Konwencji uznanie tej mapy przez jakiegokolwiek sygnatariusza rzeczonej umowy (oświadczenie o takiej treści zamieściłem na forum skarlandzkim: http://foro.skarland.vot.pl/viewtopic.php?f=114&t=191&start=10). W tym wypadku nie kierowało nami nic innego jak poszanowanie międzynarodowego prawa.

 

Sprzeciw zarówno nasz jak i Wielkiej Polondii wywołał wielkie oburzenie w Agurii, w tym niczym nieuzasadnione złośliwości, jakoby porażająca aktywność (nie zauważyłem, byśmy jakoś specjalnie zostawali w tyle, choć nie znam kryterium jakim się kierowano w tej ocenie) tego państwa miała wzbudzać naszą niechęć do sąsiedztwa. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jakie to ma znaczenie w przypadku lokowania na mapie.

 

Te wszystkie wyżej przedstawione fakty dowodzą, w mojej opinii, że stara szkoła jest w kompletnym odwrocie. Dawno odeszły już czasy, gdy nowe mikronacje starały się zrobić jak najlepsze wrażenie na tych starszych aby w przyszłości nawiązać stosunki dyplomatyczne. Czasy gdy mikronacja musiała mieć stronę i forum utrzymane na pewnym poziomie, gdy niewielkie nawet odchylenie od przyjętej ortodoksji mogło stać się powodem do otrzymania łatki yoyonacji i trzeba było włożyć nieco wysiłku by złe wrażenie zatrzeć.

 

Jestem przekonany, że jest to zmiana na gorsze. Te swego rodzaju zamknięcie grona mikronacji wymuszało pewną samodyscyplinę, nie tylko po to by otworzyć drzwi do tego świata, ale też po to, by z niego nie wypaść.

Read Full Post »

Witamy w pierwszym wydaniu Åtlandsk Nyheter – Wieści Zagranicznych. W premierowym wydaniu powiemy o spotkaniu przywódców państw kontynentu w Móstoles oraz o samym projekcie Rady Vaarlandu. Zapraszamy!

Na spotkaniu przedstawiciele niemal wszystkich państw kontynentu (przedstawiciel Rzeczpospolitej Obojga Narodów dotarł, zapewne przez warunki pogodowe, dopiero na koniec spotkania) debatowali nad koncepcją utworzenia Rady Vaarlandu – międzynarodowej organizacji, w której skład miałyby wejść wszystkie państwa kontynentu. Strona skarlandzka, jako pomysłodawca projektu z całą pewnością może mówić o niepowodzeniu – rozmowy nie przyniosły oczekiwanego efektu.

Biurokracja szansą na spokój?

Zaprezentowany projekt od początku mógł wzbudzać wątpliwości. Rada Vaarlandu byłaby kolejną organizacją zrzeszającą pod jednym sztandarem cały region, organizacją jakich w historii było już wiele i żadna nie przyniosła większych korzyści. Rada składałaby się z różnych organów, które wymagają urzędników do funkcjonowania. Z kolei urzędnicy wymagają czasu do podjęcia działań. By podjąć działania przedstawiciele poszczególnych państw musieliby skonsultować się ze swoimi przywódcami w kwestii stanowiska zajmowanego przez państwo. Prowadzi to raczej do utrudnienia kontaktów międzypaństwowych w przeciwieństwie do dotychczasowej formy spotkań zwoływanych przez państwo zagrożone – a przecież właśnie po to chcemy się jednoczyć, by sprzeciwiać się obcej agresji. A warto dodać, że RV wg pomysłodawców miałaby służyć do uzgadniania wspólnego stanowiska państw i podejmowania działań – nie zostało sprecyzowane o jakie stanowiska chodzi. Można więc śmiało sądzić, że byłaby to kolejna Unia Nowokontynentalna, która jak wiemy w niczym nie pomogła. Było to nie do zaakceptowania dla przedstawicieli Nordii, która dąży do zacieśnienia współpracy w kwestii obronności, nie wspólnej polityki zagranicznej w szerszym znaczeniu. Jak się okazało, nie tylko Nordia nie widziała potrzeby istnienia Rady…

Głos rozsądku z Francji

Ekscelencja Lavandier reprezentujący Republikę Francuską również wyraził swoją negatywną opinię odnoście powstania Rady. Stwierdził, że wspólne działania i jedność w momencie zagrożenia są niezwykle istotne dla naszego kontynentu (z czym trudno się nie zgodzić, biorąc pod uwagę upór z jakim Samundyjczycy ingerują w nasze regionalne sprawy, rzekomo w celu zapewnienia własnego bezpieczeństwa), jednak w żaden sposób nie pomoże w tym formalizacja tych kontaktów dyplomatycznych. Francja i Nordia zgodziły się, że obecnie funkcjonujący niepisany system obrony przed ingerencją z zewnątrz jest odpowiedni i wystarczająco skuteczny. Wobec sprzeciwu dwóch państw kontynentu stwierdzono, że realizacja projektu nie ma sensu.


Read Full Post »

Wczoraj miało miejsce pierwsze spotkanie w Walencji (Skarland) . Po około 3-godzinnym posiedzeniu nie ustalono nic, co mogłoby przyczynić się do rozwiązania sporu. Ostatnia godzina upłynęła na naprzemiennym wyrażaniu swoich negatywnych sądów o przedstawicielach przeciwnych delegacji, wołaniu o ukaranie RON i próbach ogarnięcia chaosu. Ostatecznie, na wniosek króla Nordii, popartego przez przedstawicieli kilku innych państw zdecydowano się przełożyć dalsze obrady na późniejszy termin. Kolejne spotkanie ustalono na czwartek, godz. 20.00.

Obrady podczas pierwszego spotkania

Miejmy nadzieję, że wszelkie żale do innych państw zostały już publicznie wygłoszone i teraz będziemy mogli skupić się na rzeczywistej pracy. Potrzeba przede wszystkim więcej konkretów, a mniej oskarżeń – skonfliktowane państwa muszę dojść do porozumienia.

Jedynym konkretem jest obecnie wysunięty przez Samundę postulat ukarania RON. Konkretnie chodzi o ograniczenie zbrojeń, demilitaryzację i strefę buforową przy granicy z tzw. Estonią, wysokie reparacje oraz oddanie Gdańska pod zarząd Samundy. Biorąc pod uwagę ogrom żądań i ich nieproporcjonalność do sytuacji ciężko oczekiwać, że zostaną one zaakceptowane. Znacznie bardziej prawdopodobna pozostaje propozycja forsowana przez Nordię niemal od początku – powrót do status quo i rozwiązanie problemu zajmowania ziem na Vaarlandzie. Na razie jednak pozostaje nam czekać na efekty prac delegatów oraz przedstawicieli OPM.

Read Full Post »

Dzisiaj Jego Królewska Mość Jerzy II Król Polski i Wielki Książę Litewski etc. poinformował o inkorporacji terenów północnego Vaarlandu do Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Bezpośrednim powodem rozpoczęcia okupacji było rzekome zwrócenie się o pomoc miejscowej ludności do władz Rzeczpospolitej.

Przypuszczalny obszar zajęty przez Rzeczpospolitą

Operacja miała się odbyć wczoraj (przypuszczamy, że wieczorem lub w godzinach nocnych), wojska polsko-litewskie wkroczyły na ziemie niczyje biorąc miejscową ludność pod opiekę swoich karabinów. Nie mamy informacji i jakimkolwiek oporze, ani o stratach poniesionych przez którąś ze stron. Nie znamy też dokładnego zasięgu działań ani pozycji sił zbrojnych Rzeczpospolitej, przypuszcza się, że zajęta została wschodnia część terenów.

Obecnie, w odpowiedzi na działania Rzeczpospolitej, Królewskie Siły Zbrojne zostały postawione w stan gotowości. Ponadto floty Samundy i Skarlandu rozpoczęły blokadę morską terytorium okupowanego.

Niedawno utworzony szlak komunikacyjny omijający teren ćwiczeń samundyjskich został zamknięty dla okrętów RON.

O wszelkich dalszych wydarzeniach będziemy informować.

Read Full Post »