Feeds:
Wpisy
Komentarze

Posts Tagged ‘publicystyka’

Tymi dwoma krótkimi słowami można podsumować Dzień Monarchii, który świętowaliśmy 14. lipca. Zakończył on bowiem w pewnym sensie pierwszy okres funkcjonowania nowego ustroju, który wyznacza ramy państwa nordyjskiego od 1. lipca 2012 roku. Osoby, które w tym czasie przysłużyły się rozwojowi państwa odebrały długo wyczekiwane wyróżnienia.

Królestwo Nordii jest państwem, które od początku przechodziło wzloty i upadki, ostatecznie zawsze wychodząc na prostą. Tym bardziej cieszy fakt, że obecnie przechodzi ogromny wzrost aktywności, porównywalny z tym, jaki posiadało w pierwszych miesiącach swego istnienia. Trudno powiedzieć, czy jest to wynik wzrostu zainteresowania samych obywateli działalnością w państwie, czy też samej zmiany forum, co zawsze niesie za sobą powiem świeżości i zainteresowania nowościami. Faktem jednak jest, że aktywność udało się zwiększyć kilkukrotnie w stosunku do poziomu sprzed kilku miesięcy, a w przeciągu dwóch ostatnich miesięcy utrzymuje się ona na zauważalnie stabilnym poziomie. Jest to zdecydowanie powód do radości, ale też nowe zadanie stojące przed nordyjską społecznością, by aktywność utrzymywana była na stabilnym poziomie. Jej spadek zmniejsza również potencjał Nordii pod względem szans na zwiększenie liczby ludności. Utrzymanie tego stanu rzeczy, połączone z merytorycznymi działaniami, kreuje wizerunek Nordii jako państwa niewielkiego, ale atrakcyjnego swoją aktywnością.

Użyte w tytule hasło Monarchia trwa należy też rozpatrzeć z innej perspektywy. Owszem – nasza monarchia, nasze państwo trwa. Jednak co dalej? Państwa, które trwają w końcu zaczną chylić się ku upadkowi, ponieważ to samo grono osób nie jest w stanie bez końca generować aktywności przyczyniającej się do rozwoju. Niezbędna jest migracja ludności, niezależnie od tego czy będą przybywać nowi obywatele, czy też będą jedynie zastępować tych, którzy z jakichś powodów opuścili kraj, czy może będzie to jeden nowy mieszkaniec na pół roku, czy też kilku tygodniowo.

Królewski program sanacji państwa opiera całość przedsięwzięcia na czterech filarach: aktywności, wizerunku, repatriacji oraz promocji. Kolejność ta jest nieco inna od oryginalnej, przedstawionej w wystąpieniu do poddanych, jednak oddaje istotną rzecz. Dwa pierwsze zadania są niezbędnym warunkiem rozpoczęcia kolejnych. Z całą pewnością należy stwierdzić, że odpowiednia aktywność, co już zostało wspomniane, jest postulatem zrealizowanym, jednakże wymaga utrzymania tego, co zdołano wypracować. Kwestia wizerunku to przede wszystkim kwestia wyglądu głównej strony internetowej oraz forum dyskusyjnego. Muszą one prezentować się możliwie prosto, estetycznie, a także być zorganizowane w sposób umożliwiający niemal intuicyjne posługiwanie się nimi w celu znajdowania pożądanych informacji. Ukończenie obecnego projektu prac nad stroną i forum otworzy drogę do kolejnych etapów programu.

Repatriacja może w pewnym stopniu budzić uzasadnione wątpliwości. Czy jest sens przypominania o Nordii osobom, które raz ją już opuściły, często z dnia na dzień? Owszem sens jest. Niektórzy mieszkańcy mogli opuścić kraj, nie będąc w stanie w danym momencie poświęcić mu wystarczająco uwagi (przypadek herr Odda Iversena, który o powodach swego odejścia wyraźnie poinformował, jest tu nad wyraz adekwatny). Inni być może nie byli w stanie się wówczas odnaleźć, zaaklimatyzować się – być może jednak obecny kształt państwa i stopień jego rozwoju wyda się im bardziej atrakcyjny. Ostatnia grupa to z pewnością ci, którzy w większości zostaną jedynie zweryfikowani pod względem swojej przyszłości w Nordii, ponieważ sama idea wirtualnego państwa nie znalazła u nich wystarczającego zainteresowania, by w mikroświecie pozostać dłużej, niż zapewne w niejednej grze przeglądarkowej, na którą natknęli się w swej podróży na nasz ląd. Realizacja postulatu repatriacji jest więc zatem szansą na powrót do kraju osób, które być może zechcą podjąć tą drugą, kto wie czy nie udaną, próbę działania w Nordii.

Promocja jest tym, co od dawna stanowi problem wielu państw, nieraz spędzając sen z powiek całym sztabom ludzi zajmujących się tą kwestią. Mikronacje to idea, która zainteresowanie może znaleźć praktycznie w całym przekroju społeczeństwa. Problemem jest dotarcie do tych ludzi i pokazanie im możliwości jakie przed nimi wirtualne państwa otwierają. Faktem jest, że kwestia promocji powinna stać się przedmiotem pogłębionej debaty, co może stać się szansą na wypracowanie nowych koncepcji promocyjnych. Jednak na podstawie własnych obserwacji dochodzę do wniosku, że niedoceniany jest jeden sposób na rozreklamowanie państwa. Mianowicie przypadkowość. Ograniczając się do przestrzeni internetowej, okazją do natknięcia się nieświadomego internauty na wirtualne państwo może być wiele sytuacji. Mnie osobiście ostatnio zainteresował przypadek serwisu YouTube, gdzie niektóre pliki związane z mikronacjami, w wyniku swoich powiązań z inną tematyką spotykają się z zainteresowaniem osób spoza mikroświata. Przychodzi mi tu na myśl przypadek trizondalskiej telewizji, która, jak widać w komentarzach pod nowymi programami, trafiała także do ludzi nieświadomych tego, czym ona jest i skąd pochodzi. Najciekawszym przypadkiem na jaki się natknąłem jest słomagromski materiał filmowy, przedstawiający detonację bomby atomowej Rodan. Te kilka komentarzy pod filmem sugerowały, że osoby wypowiadające się nie miały nawet pojęcia, że dyskutują o działaniach militarno-naukowych państwa, do którego fizycznie nigdy nie będą mogli się udać.

Dlatego też sądzę, że zamiast nastawiania się na celową, zaplanowaną promocję należy zastanowić się jak można zapoznać z mikronacjami, zaintrygować nimi kogoś w sposób przypadkowy. Być może to jest klucz do sukcesu – a z całą pewnością jedna z dróg, być może równolegle podążających w kierunku, jakim jest rozwój państwa wirtualnego.

Read Full Post »

Po długiej przerwie miło jest mi przywitać szanownych Czytelników ponownie na łamach Nyheter fra Norde. Co prawda czas nie pozwala już na tak częste pisanie jak kiedyś, jednak mam nadzieję, że nowe wydania będą pojawiać się wystarczająco często, by informować społeczność międzynarodową o tym, co się w naszym kraju dzieje. A wygląda na to, że w najbliższym czasie może dziać się znacznie więcej niż w ostatnim, dość sennym okresie.

Ku nowej Nordii – reformy państwa ciąg dalszy

Po tym jak rok temu uchwalono Akt o Królestwie reformujący ustrój państwa i nadający mu instytucjonalny charakter nadszedł czas na kolejne poważne zmiany. Powracający z emigracji do swojej nordyjskiej Ojczyzny Sven Haugland rozbudził pogrążony w marazmie kraj skłaniając do większej aktywności. Obejmując urząd Lorda Gubernatora zapowiedział przywrócenie dawnej świetności Królestwa. W ramach tego projektu rozpoczęto odświeżanie wizerunku państwa poprzez zmianę stron internetowych. W pierwszym etapie tej transformacji Nordyjczycy przenieśli się na nowe forum, bardziej funkcjonalne i dające więcej możliwość, a przede wszystkim umożliwiające znaczną ingerencję zarówno w sferę techniczną, jak i wizualną.

Okazuje się, że Nordyjczycy w zdecydowanej większości przyjęli pomysł z entuzjazmem zarzucając staremu forum niepraktyczność i niski poziom estetyczny. Co ciekawe, jakkolwiek można to tłumaczyć ogólnoświatowym kryzysem demograficznym, to jednak trzeba przyznać, że dotychczasowe forum wydaje się być najmniej przyciągającym nowych imigrantów i wypada blado na tle rozwoju demograficznego Nordii w okresie funkcjonowania dwóch poprzednich for. Jakkolwiek ogromny wpływ musi mieć tutaj wspomniany kryzys, to trzeba przyznać, że wzrost estetyki stron internetowych Królestwa Nordii może wpłynąć pozytywnie na jego wizerunek poza mikroświatem.

Biorąc pod uwagę, że plan zakłada kompleksową reformę struktur informatycznych efekt końcowy może mieć kolosalne znaczenie dla przyszłości kraju. Stworzenie nowej strony oraz forum, których wygląd będzie możliwie najmniej urządzony według gotowych szablonów, a możliwie najbardziej według nordyjskich wzorców może stać się drogą do odrodzenia państwa. Czy tak się rzeczywiście stanie? Czas pokaże, miejmy nadzieję, że przewidywania okażą się trafne.

Read Full Post »

Idea nordyjskiego parlamentaryzmu

My, Einar Bjørn, (…) chcąc (…) umożliwić Nordyjczykom wspieranie swego Monarchy w dalszych rządach (…) nadajemy niniejsze prawo, jako podstawę wszelkich rządów w Królestwie Nordii.

Akt o Królestwie

Storting, nordyjski parlament, to instytucja tak stara jak Nordia. Swą działalność rozpoczął 4. stycznia 2010 roku, czyli zaledwie dwa tygodnie po powstaniu państwa. W swej historii dał się poznać zarówno jako miejsce zażartych debat i sporów politycznych, jak też wspólnego działania dla dobra kraju. Przeżywał swoje wzloty i upadki, by ostatecznie, po roku ustrojowego niebytu, narodzić się na nowo, również w nowej formie. Choć dla wielu być może nie jest to ten sam parlament, co ten dawny Storting doby monarchii konstytucyjnej, to przy głębszym wejrzeniu łatwo można dostrzec elementy charakterystyczne dla nordyjskiej tradycji parlamentarnej.

W swoim pierwotnym założeniu Storting miał być organem ustawodawczym, który sprawuje swoją władzę w sposób kadencyjny. Praktyka zweryfikowała jednak teorię – postawione przez nordyjską konstytucję wymagania [1] okazały się zbyt trudne do spełnienia i wybory parlamentarne nie odbyły się przez cały ten okres, aż do 14. lipca, kiedy to Nordia demokratyczna ostatecznie zakończyła swój żywot. Z powodu tych wymagań trwał tymczasowy parlament, w którego skład wchodzili wszyscy obywatele, włączając w to monarchę. Ostatecznie forma czasowa stała się formą permanentną, usankcjonowaną prawnie, a nikt już nie pamiętał o tym, że miały być wybory.

Z tego okresu do dzisiaj przetrwały dwie tradycyjne cechy nordyjskiego parlamentu, które choć w zmienionym kształcie zachowały się, by przetrwać okres władzy autokratycznej i odrodzić w nowej Nordii. Wydaje się wręcz, że stały się one czymś w rodzaju kręgosłupa Stortingu, choć może niekoniecznie o tym myślano podczas tworzenia Aktu o Królestwie.

Pierwszym z tych elementów jest bezpośredni udział króla w obradach i prawodawstwie parlamentu. Król obradował razem z całym Stortingiem, głosował nad ustawami, a także przewodził posiedzeniom. Znalazło to swoje odzwierciedlenie w prawach fundamentalnych, w których król jest stałym członkiem Stortingu z prawem głosu. Co więcej, posiada również niespotykane wcześniej prawo do oddania drugiego głosu w celu rozstrzygnięcia głosowania, jeśli kończy się ono remisem. Nordyjskie prawo daje również monarsze kompetencje do przewodniczenia obradom, choć możliwa jest zmiana tego stanu rzeczy w regulaminie Stortingu.

Nordyjski parlament charakteryzował się również swoją ludowością. W jego skład wchodzili wszyscy obywatele (chyba, że sąd im taką możliwość odebrał). Obecnie członkowie (poza monarchą) pochodzą z wyborów i pełnią rolę przedstawicieli, jednak pierwotna idea wcale nie została zatracona. Istotne było to, że udział w ustawodawstwie był dobrowolny, obywatel niezainteresowany nie musiał brać udziału w pracach Stortingu. Z czasem oczywiście skutkowało to wykreśleniem z listy uprawnionych, choć zawsze można było ubiegać się o przywrócenie. Dziś sprawa wygląda podobnie. Prawo wyboru delegata przez prowincję określone jest w Akcie o Królestwie jako przywilej.[2] Łącząc to z cytowaną na wstępie preambułą Aktu oznacza to, że obywatele Nordyjscy mogą wybrać przedstawicieli, by ci wspierali króla w jego rządach. Idealnie ilustruje to przykład ostatnich wyborów, których wynik mógł budzić zdziwienie, szczególnie wśród obcokrajowców, jednak jest on odzwierciedleniem właśnie tej zasady. Otóż I kadencja Stortingu trwać będzie w składzie 2-osobowym, to jest: król i delegat Nordlandu. Svædland nie zgłosił żadnej kandydatury, toteż nie wybrał żadnego delegata. Stan ten utrzyma się do końca kadencji, ponieważ nie ma obowiązku wyłonienia przedstawiciela, zależy to tylko i wyłącznie od chęci mieszkańców danego regionu.

To, co opisałem wyżej sprawia, że dzięki takiej formie działania nordyjski ustrój ma wielkie szanse na przetrwanie wszelkich zawirowań. Choćby kraj się całkiem wyludnił lub też zupełnie zabrakło zainteresowania polityką (o co w Nordii znowu nigdy nie było specjalnie trudno, od niepamiętnych czasów polityka nie była tu głównym celem życia) władza może trwać niewrażliwa na kryzysy. Nawet zupełny brak delegatów nie przeszkodzi w sprawowaniu rządów, bo rządzić może również król samodzielnie. Udzielenie wsparcia monarsze jest zależne tylko i wyłącznie od woli Nordyjczyków.

____________

[1] Chodzi tu o wymóg 5-osobowego składu, którego nigdy nie udało się złagodzić.

[2] Akt o Królestwie, art. 38. ust. 1.

Read Full Post »

Wojna w Wurstlandii, przynajmniej jeśli wierzyć informacjom ze strony agresorów, trwa w najlepsze. Co prawda nie potwierdza tego sama Wurstlandia, należy jednak przyjąć, że prawda leży po środku i faktycznie wojska koalicji dokonały bandyckiej napaści na tereny Królestwa. Nie wiemy tylko dlaczego Wurstlandia oficjalnie nie reaguje. Czyżby szykowała jakiś tajny plan? Jednak tematem dzisiejszego artykułu nie są działania wojenne, a cele jakie im przyświecają.

Nie od dziś wiadomo, że mikroświat to miejsce, w którym każdy może zrealizować własne marzenia, a w szczególności – własną wizję państwa. Mamy więc z jednej strony Sarmację, a z drugiej Wandystan. Mamy monarchie, republiki, czy dyktatury. Każdy może stworzyć takie państwo, jakie chce. Dlaczego więc ta kardynalna zasada jest dzisiaj łamana?

Geneza konfliktu

Wojna ma kilka źródeł. Pierwszym jest osobiste niepowodzenie niejakiego Arkadiusza von Weerlanda, który próbował, jak sam pisał na Forum Mikronacji, namówić do zmiany ustroju. Krytyka Wurstlandii i JKM Markusa spotkała się z wydaleniem von Weerlanda z kraju, co w zasadzie w monarchii absolutnej nie powinno dziwić – władca kreuje państwo wg własnej wizji. Urażony takim traktowaniem v. Weerland zdecydował się wypowiedzieć wojnę. Wkrótce wojska Hirschbergii i Weerlandu, a także marionetkowej Wiejskiej Demokratycznej Republiki Rowów dokonały aktu agresji w celu, jakim jest „oddanie władzy w ręce ludu Wurstlandii.” Dziwnym trafem jednak lud Wurstlandii stoi po stronie króla. Z pewnością nie zrozumiał wielkich idei przyświecających bandyckim hordom, które wtargnęły na ziemie Królestwa.

Wkrótce z forum Hirschbergii i Weerlandu zniknęły wszelkie dane, o co bez żadnych dowodów oskarżone zostało Królestwo Wurstlandii. Gdyby nie pozycja monarchy, JKM Markus z pewnością mógłby się domagać honorowej satysfakcji w pojedynku za tą zniewagę – bezpodstawne oskarżenia są jedynie obrazą adresata, póki nie dostarczy się dowodu.

Późnym wieczorem 20 maja do wojny dołączyła Republika Ludowa Siedmiogrodu. Tutaj zaczyna się najwięcej kontrowersji związanych z tematem, który w moim artykule poruszam. Otóż w tym momencie następuje eskalacja kwestii „wyzwolenia”. Siedmiogrodzianie mówią wprost o obaleniu legalnej władzy i zaprowadzeniu tam podporządkowanemu agresorom reżymu.

Wolność – nowa definicja

Od początku konfliktu należy mówić o nowym pojęciu wolności. Wolność stała się teraz zmonopolizowaną wartością, której szafarzem stała się koalicja. Nie można już organizować państwa zgodnie z własną wizją, należy przyjąć wizję oferowaną przez „niosące wyzwolenie” czerwone hordy. Czy taki sam los czeka teraz każde państwo v-świata? Czy zostanie ono zaatakowane, jeśli tylko Siedmiogród i jego sojusznicy spotkają się ze słowem krytyki? Wygląda na to, że tak. Siedmiogrodzcy obywatele otwarcie mówią o rewolucji. Należy więc liczyć się z tym, że dojdzie do konfrontacji z ludźmi, którzy nie chcą, by v-świat był miejscem, gdzie można realizować własne pomysły. Wurstlandia jest krajem dość oryginalnym, co zauważył ostatnio JCKM Franciszek Józef podczas obchodów pierwszej rocznicy Wurstlandii. W istocie, jest to ewenement na skalę Pollinu, nie przez wszystkim akceptowany ze względu na swoje podejście do pewnych spraw. Jednak nikt nie ma prawa zabronić im istnienia ze względu na to, że mają inne spojrzenie na te same sprawy. A właśnie do tego teraz próbuje się dążyć.

Dlatego nie możemy pozwolić, by ktoś próbował odebrać nam naszą wolność tworzenia mikroświata. Należy bronić się przed narzucaniem obcych nam poglądów!

Read Full Post »